Czy na pewno wiesz, ile jesz?
No pewnie! Przecież widać: 1 bułka, 3 plasterki szynki, 1 udko kurczaka, 2 jabłka, miska sałatki – wszystko można policzyć, zsumować… Są też dokładniejsi: 125 g serka, 200 g ogórków, 70 dag kiełbasy, 150 ml koktajlu…
No tak, ale ile to jest w przeliczeniu na Twoje potrzeby i zamiary? Ile to porcji w Metodzie Równowagi? Ile masz jeszcze „luzu”, jeśli chcesz osiągnąć jakiś cel w odchudzaniu? Wiesz?
Ciekawe badania opublikowali ostatnio w Stanach Zjednoczonych. To kraj, gdzie fast foody zajada się na ogromną skalę (dorośli uzyskują średnio ponad 11% dziennego zapotrzebowania kalorycznego właśnie z jedzenia fast foodów) i także ogromną skalę mają problemy zdrowotne z tym związane. Pewnie dlatego konsumentów tego typu restauracji wzięto pod lupę i zbadano wiele aspektów takiego odżywiania. Okazało się m.in., że klienci tych przybytków w bardzo poważnym stopniu niedoszacowują zawartości kalorycznej zamawianych dań. Tak średnio licząc, wydaje się im, że zjadają o 1/3 kalorii mniej niż to ma miejsce w rzeczywistości. Jako ciekawostki przytoczę, że całkowicie lekceważy liczbę kalorii w swoich posiłkach 34% nastolatków, 23% ich rodziców i 20% innych dorosłych. Dorośli zamawiają posiłki ze średnią zawartością 836 kcal i niedoceniają ich na około 175 kcal. Nastolatki (oczywiście średnio) wybierają posiłki zawierające około 756 kcal, niedoceniając ich na… aż 259 kcal. No i istnieje przytłaczające 25% klientów, którzy nie zauważają ok. 500 rzeczywistych kcal w swoich posiłkach. Uffff…! A podobno w tyciu jesteśmy teraz lepsi niż Amerykanie!
Oczywiście te badania to kolejny głos i bicie na alarm w walce o zdrowsze i szczuplejsze społeczeństwo. Fast foody publicznie ogłoszono poważnym zagrożeniem dla zdrowia, a i tak popularność tego typu jadłodajni nie maleje – wręcz wzrasta!
Ten problem – błędnego szacowania posiłków – nie dotyczy jednak tylko fast foodów, tu po prostu widać go w bardzo jaskrawy sposób. Dotyczy to jednak także wszelkich innych pokarmów, szczególnie wtedy, gdy w naszych głowach chcemy usilnie odnaleźć kompromis pomiędzy dążeniem do szczuplejszej figury a wrodzonymi cechami smakosza… Tak, nasz mózg-manipulator usłużnie podsuwa nam różne sztuczki, dzięki którym czujemy się lepiej (czytaj: jesteśmy bardziej syci), myśląc, że trzymamy jakiś dietetyczny reżim.
To nie jest jednak problem nie do rozwiązania. I nie musisz się w tym celu przeobrazić w bezwzględnego buchaltera swoich posiłków i przekąsek. Może to za Ciebie zrobić ktoś inny. A mianowicie SpokoBOX. Ten dietetyczny catering nie tylko odmierzy porcje, skomponuje posiłki, w które nie „zaplącze się” niechcący dodatkowe 200 kcal. SpokoBOX na każdym pojemniczku poda Ci też sugerowaną godzinę spożycia jego zawartości. Możesz wyłączyć myślenie o jedzeniu, kaloriach, odchudzaniu – wszystko „zrobi się samo”. Co więcej – Twój mózg po jakimś czasie zapisze na twardym dysku pewną powtarzalną prawidłowość i wielkość porcji, skład posiłków i ich pory wejdą Ci w nawyk. Taka edukacja przez praktykę, czyli najskuteczniejsza. Jeśli jednak chciałabyś poznać Metodę Równowagi (wg której jest skomponowane menu SpokoBOXa), zapewnią Ci to dołączone opisy. Dla bardziej dociekliwych mamy także podręcznik, a najlepiej – zaprasza na spotkania: i w Realu i w Internecie.
Bardzo ciekawy post!
OdpowiedzUsuńCateringi dietetyczne są fajne, niestety kosztują za wiele :(
OdpowiedzUsuńoo bardzo przydatne! :)
OdpowiedzUsuńInteresujący post i bardzo fajnie napisany:) Zapraszam na bloga o zdrowiu :)
OdpowiedzUsuń