To już kolejna Wielkanoc na tym blogu… czas leci, nie ma co! W ubiegłym roku starałam Ci się nieco poradzić, jak sprytnie przetrwać te Święta bez znaczących strat na figurze i bez konieczności uciekania przed nimi i przed rodziną, kiedy jedzenie tłustych mięsiw i ciast wydaje się nie do uniknięcia (ciekawych zapraszam do postów z 14 i 16 kwietnia 2014). Pomysły jak najbardziej aktualne i do wykorzystania, a dzisiaj jeszcze kilka pomysłów – kulinarnych i nie tylko.
Nie bez przyczyny Wielkanoc jest nazywana najsłodszym weekendem w roku. Dziś zostawię kwestię mazurków, serników i wielkanocnych bab drożdżowych, a zajmę się tym, co dla wielu z nas jest nieodłącznym atrybutem Wielkanocy – czekoladowymi jajeczkami (oraz zajączkami, barankami itp.). Elegancko uformowane, często owinięte kolorową folią, stanowią tradycyjną ozdobę stołów i przedmiot świątecznego łasuchowania. Dobre firmy cukiernicze prześcigają się, aby przygotować na Święta atrakcyjną ofertę jajeczkową, kuszą i zwodzą, że w końcu takie czekoladowe święta są tylko raz w roku! Tak, oczywiście, tak samo jak Dzień Dziecka, Dzień Kobiet, urodziny synka, imieniny szefowej, rocznica ślubu brata i Boże Narodzenie. Nie oszukujmy się – albo jesteśmy w Równowadze, albo podjadamy na okrągło. No dobrze, ale przecież mamy się nie umartwiać, nie dietować i nie zakazywać sobie słodkości, szczególnie w Święta… Oczywiście, podsunę Ci więc znów kilka sposobów, jak pogodzić